Na wstępie chciałabym Państwu bardzo podziękować za sprawne zorganizowanie mojego wyjazdu - gdyby mi ktoś w zeszłym roku powiedział, że wakacje 2015 będę spędzać w kraju moich marzeń, powiedziałabym, że musi zmienić lekarza :-) A tu proszę - jestem, pracuję, rozwijam się i mam nowych znajomych z całego świata.
Po przyjeździe zostałam potraktowana jak kuzynka z Polski - pokazano mi mój pokój (faktycznie jest miły, na oddzielnym piętrze i mam zapewnioną prywatność), po czym zostałam zaproszona na tradycyjną szwedzką kolację. Ani razu nie poczułam się jak pracownik - zawsze czuję się jak pełnoprawny mieszkaniec domu. Za każdym razem, kiedy rodzina wyjeżdża na wieś do domku letniskowego, mam możliwość zabrać się razem z nimi, ale nie w charakterze opiekunki, tylko po prostu żebym zobaczyła coś nowego i miło spędziła czas.
Maluszek jest moim oczkiem w głowie, lubię dzieci ogólnie, ale on przypadł mi do gustu jakby był młodszym braciszkiem. Ostatnio powiedział swojej Mamie, że ze wszystkich członków rodziny jestem najbardziej rozrywkowa i fajna - bardzo mnie to rozczuliło :) Nie miałam z nim żadnych większych problemów, po przełamaniu lodów jesteśmy bardzo blisko ze sobą, chociaż jest jeszcze bariera językowa, z którą radzimy sobie na migi oraz uzupełniamy poszczególne słowa trochę po szwedzku, trochę po angielsku. Zgodnie z umową rodzina opłaciła mi kurs języka, więc rozumiem coraz więcej i śmieję się, że mam najlepszego native-speakera, bo chłopiec nie lubi mówić po angielsku.
Jeżeli chodzi o stronę formalną życia w Szwecji, to dostałam kartę do telefonu, kartę miejską, którą opłaca mi rodzina, a jeżeli występują jakiekolwiek problemy mogę śmiało zwrócić się do któregoś z rodziców. Jedynym minusem, który jest niezależny ani od Państwa ani od rodziny jest to, że nie dostałam jeszcze numeru personalnego. Osoba, która zajmowała się "moim przypadkiem", czyli w urzędzie podatkowym, odrzuciła moje podanie twierdząc, że mam zbyt dużo obowiązków jak na Au Pair, w związku z czym powinnam zostać zatrudniona przez osobę zarejestrowaną jako pracodawca, a Host Mama, nie jest.
Nie pomogły tłumaczenia, że zakres obowiązków jest prosty, jasny i klarowny, a czynności takie jak drobne sprzątanie czy pranie wynikają ze zwykłego życia rodzinnego. Kobieta okazała się wyjątkowo uparta w tej kwestii, więc zasięgnęliśmy rady znajomego rodziny, który pracuje w innym oddziale i doprecyzowaliśmy kontrakt. Nadal nie dostałam odpowiedzi z urzędu, mimo, że minęły dwa tygodnie, zamierzam więc złożyć podanie ponownie. Cóż, zdarza się.
Pytałam różnych ludzi, jak to z reguły wygląda i dowiedziałam się, że miałam najzwyczajniej w świecie pecha trafić na kogoś negatywnie nastawionego do emigrantów. Złość minęła, teraz czas podejść do sprawy drugi raz. Oprócz tej jednej sprawy wszystko układa się bardzo pomyślnie.
Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się za pierwszym razem trafić do rodziny, którą szczerze lubię i która lubi mnie.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego!